środa, 30 stycznia 2013

Gdzie ci mężczyźni prawdziwi tacy?



jadę ja sobie dziś metrem. siedzę wygodnie. i już zmierzam w kierunku ucięcia sobie krótkiej drzemki, gdy nagle wsiada kobieta z dzieckiem. nie dość, że wsiada do mojego wagonu, to jeszcze najbliższym wejściem. bliskość kobiety niewątpliwie predestynuje ją do tego aby ustąpić miejsca jej i dziecięciu. i niewątpliwie ja też znajduję się w epicentrum całej tej zawieruchy. waham się jeszcze...ale oto rusza rosyjska ruletka. walka na charaktery. bitwa o to, kto zachowa zimną krew, a kto okaże się słaby i ustąpi miejsca. ja też postanawiam zawalczyć, zwłaszcza jak mi się rzuca w oczy rządek mężczyzn siedzących naprzeciwko. co najmniej pięciu, wiek 20-40 lat. i liczę niecnie, że się poczują i wstaną. ale tymczasem nie, chłopaki się nie poddają. czekamy. trwamy na swych posterunkach. pot spływa nam z czoła. mięśnie twarzoczaszki drgają prawie niezauważalnie, dłonie się pocą......ale jest! ktoś pękł. dziewczyna siedząca obok mnie. słabeuszka, nieodporna psychicznie. wygraliśmy!
jadę dalej, a tu, niecałą minutę później wstaje jeden z tych kolesi, wstaje i wysiada na najbliższej stacji. no do diaska. dobrze, że wytrwał, bo tak, to by tą minutę stał jak kretyn, a tak se posiedział. geniusz logistyki!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz