sobota, 26 stycznia 2013
w wielkim skrócie...
a jednak lata nauki matematyki poszły na marne. okazało się wszakże że 4+2 to wcale nie jest 6. to jest do diaska 14. a mianowicie, wczoraj wychodząc z pracy
20 minut później (wyrabiam teraz nadgodziny odkąd mnie awansowano :) byłam w domu godzinę później niż zazwyczaj. arytmetycznie jak nic mi się to nie zgadza.
ale cóż, jest zen, więc nie psujmy sobie go jakimiś tam błahostkami.
zaniedbałam ostatnimi czasy trochę blogusia, no ale zima, ciemno, zimno, śnieg i depresja na deser. nie miałam weny, ot co.
(teraz też nie mam, ale postanowiłam przełamać trochę tą posuchę literacką).
w skrócie...
nowy rok rozpoczęliśmy na minusie. minus jednego członka rodziny. niestety :(
z tego powodu pojawił się na blogu wpis Mężowy.
z pozytywów. no właśnie, awansowano mnie. i z tegoż tytułu moja brutto pensja wzrosła. pensja netto już nie wygląda tak okazale, ale jednak, w dobie powszechnego kryzysu i zwolnień, powinnam skakać i skaczę z radości.
straty wywołane obecnością pewnego kudłatego czworonoga przekroczyły dwudziestokrotnie wartość ów małego niszczyciela. dodając koszty utrzymania, smakołyków, zabaweczek itp. Coco stała się pupilem bezcennym. pozostaje nam już tylko dalej w nią inwestować :) jak prawdziwa Chanelka.
a z newsików Coco nam dorosła, dojrzała. stała się kobietą. zastanawiamy się teraz czy pozbawić ją na zawsze możliwości rozmnażania czy poszukamy jej jednak jakiegoś ułożonego pieska z dobrego domu. raczej Coco nie zazna wielkiej miłości, ale jeszcze zobaczymy.
wena póki co minęła. także CDN, ale później...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz