piątek, 20 kwietnia 2012

Galeria Osobliwości


 
Galeria Osobliwości to przegląd postaci z mojej pracy, które wkurzają mnie nieprzeciętnie albo zadziwiają tak bardzo, że czuję się naprawdę mega zadziwioną. Ich zachowania i rekacje budzą moje skonsternowanie lub też wkurw. Nie będę przedłużać. Oto one!
 
 
Ranking rozpoczyna...
 
 
DUSZA TOWARZYSTWA...czyli jestem fajna, tylko szkoda, że przygłupia
 
 
Jest towarzyska, wesoła, zawsze ze sztucznym uśmiechem na twarzy. Dusza towarzystwa ma znajomych i temu nikt nie może zaprzeczyć, nawet ja. Kwestia tylko jakich, ale... To osoba, która "lubi wszystkich i wszyscy lubią ją". W rzeczywistości ani ona wszystkich nie lubi ani wszyscy nie lubią jej. Ale woli żeby było inaczej. Jej ulubione słówko to "och, ach, suuuuuperrrrrrr, fan-ta-sty-cznie!". Mówiąc "suuuupeeerrr" myśli "do jasnej cholery znowu ci się udało". Jest głównym inicjatorem towarzyskich spotkań pozapracowych, na które to można dostać zaproszenie albo nie. To, że takie spotkanie jest organizowane wie każdy, bo organizacja miejsca spotkania, decyzja kiedy, głosowanie czy wszyscy są za czy może ktoś przeciw, rezerwacja, pochłaniają Duszy kilka dni. Dusza Towarzystwa lubi się zabawić, ma mocno napięty grafik i zajęte prawie wszystkie popołudnia. Nie może się odpędzić od okazji. Przynajmniej tak twierdzi. Ale gdy zapytacie co robi, gdzie wyjeżdża, nabiera wody w usta. Potem okazuje się, że była na przykład na szalonym weekendowym wypadzie ze znajomymi...ze znajomymi mamy z pracy i z mamą. I z siostrą, sorry, bym zapomniała o siostrze. Dusza jest też zawsze chętna do pomocy. I generalnie wtedy cały wydział wie, że ona będzie pomagać, tyle, że ostatecznie nie pomaga. Ale dobry pijar zrobiła, trzeba jej to oddać. Rzuć pytanie, a usta Duszy Towarzystwa przemówią pierwsze i możesz być pewien, że to co wyrzekły jest odwrotnie proporcjonalne do prawdy. Nie żeby celowo chciała wprowadzić kogoś w błąd. Po prostu jest mega ignorantką i zwyczajnie nigdy nic nie wie. Podsumowując, należy robić wszystko odwrotnie niż mówi i robi ona.
Także generalnie nic jej nie można zarzucić, poza tym, że wszystko.
 
 
Z ZAWODU DYREKTOR...czyli wszyscy jesteście beznadziejni
 
 
'Z zawodu dyrektor' jest inteligentny, trzeba mu to oddać. On wie, czuje każą komórką swego ciała, że urodził się aby być dyrektorem. I to, że jeszcze nim nie jest, jest tylko wielkim niedopatrzeniem wszechświata/opatrzności/Boga. Coś tam im nie styknęło jak trzeba i uczynili zeń zwykłego szeregowego pracownika. Ale to tylko kwestia czasu. 'Dyrektor' wie wszystko, co zrobić, jak zrobić, kiedy zrobić, jak nie robić, jak nie robić żeby zrobić, jak zrobić żeby się nie narobić. Poza tym ma zawsze masę uwag i zastrzeżeń. Generalnie wszystko jest dla niego bez sensu. I on, Dyrektor zrobiłby to na pewno lepiej. Dodatkowo ma lekceważący stosunek do większości ludzkiego pomiotu, co nie jest "z zawodu dyrektorem". Okazuje im swoją pogardę myśląc sobie "Walcie się chamy i prostaki". Poza tym 'Z zawodu dyrektor' cierpi, gdy musi wykonywać pracę jak pozostali przeciętni pracownicy. Budzi to w nim wewnętrzny sprzeciw, bo on przecież został poczęty dla celów wyższych, bardziej wzniosłych.
Także z przerażeniem patrzę w przyszłość kiedy to ktoś kiedyś naprawdę uczyni zeń kierownika. Wtedy to przestanie poznawać ludzi na ulicy i każe sobie szypułkować truskawki przed spożyciem.
 
 
PANI Z...czyli małe, wredne i złośliwe
 
 
Pani Z ze swoim wzrokiem "życzę ci jak najgorzej" jest najbardziej wredną osobą w całym tym zakręconym towarzystwie. Poznając ją zrozumiałam co oznacza "patrzeć spode łba". Pani Z świetnie sobie z tym zadaniem radzi. Kiedyś dostanie za to Oscara. Z tym, że ona nie musi grać, jest po prostu sobą. Pani Z ma jeszcze jedną wielką zaletę. Wie wszystko, o wszystkim i o wszystkich, wie to, czego ci wszyscy nawet o sobie nie wiedzą. Także jest źródłem plotek wszelakich i nigdy jeszcze w tym zakresie nikogo nie zawiodła. Wszelkie newsy z papierosa rozprzestrzenia z prędkością światła. Lubi tajemnice i tajne spotkania.
Jak ktoś ci źle życzy, to daję stówę, że to ona!
 
 
KOBIETA WIDMO...czyli jestem, ale jakoby mnie nie było
 
 
Kobieta Widmo pracuje, ale jej praca właściwie nie jest istotna. Równie dobrze mogłoby jej nie być, i tak nikt by tego nie zauważył i nie poczuł. Bo Kobieta Widmo ma stanowisko, które zostało stworzone specjalnie na potrzeby znalezienia jej jakiegoś zajęcia. Zwyczajnie wszystkim jest jej żal i odczuwają niepokój (za wyjątkiem samej zainteresowanej), że mogłaby ona sobie nie poradzić, gdyby posadę ową utraciła. Także nie rozumiawszy dobrych chęci przełożonych, Kobieta Widmo ich nienawidzi i narzeka na zmieniające się na niekorzyść warunki w zakładzie pracy. Bo kiedyś to można sobie było wyjść na bazarek i zakupy na weekend zrobić. Latem lubiła robić półgodzinne spacerki co godzinę wokół budynku, tak dla zdrowotności przecież. A teraz się czepiają, chamy jedne. Praca jej jest niezwykle nieskomlikowana, prosta i niespecjalnie zajmująca. W związku z tym Kobieta Widmo jest źródłem wszelakich informacji o aktualnych rozwodach celebrytów i mamie Madzi. Właściwie to nawet Internet i Pudel powinny być wyszczególnione w jej zakresie obowiązków. Ale poza wszystkim Kobieta Widmo jest sympatyczną, pocieszną i nieszkodliwą babką, która nikomu nie zawadza. I ją lubię, ale się dziwuję...
 
 
Jest jeszcze kilka osób, o których warto by było wspomnieć, ale ileż można pisać o ludziach z pracy!
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz