poniedziałek, 4 czerwca 2012

update


Postanowiłam nie płynąć pod prąd, nie ryzykować i nie czekać co przyniesie piątkowy najazd hunów-kibiców. Biorę urlop. Niech się dzieje co chce. Tak naprawdę to zdecydowała opcja posiadania "długiego weekendu" i wielka niechęć (to raczej spory eufemizm z mojej strony)chodzenia w tym tygodniu do pracy, jaka mnie dziś ogarnęła na dźwięk porannego budzika. Także myślałam, myślałam i wymyśliłam. Nieźle wymyślone?!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz