wtorek, 29 maja 2012

brak weny może dopaść nawet geniusza

 
 
Zauważam dziwną zależność. Im więcej się u mnie dzieje, tym jestem, że tak powiem mniej płodna na blogasku i mniej mam do powiedzenia. Oczywiście nie w realu, bo w realu to mam zawsze wieeeeeeele do powiedzenia, o czym zaświadczyć może Mój Mąż, który, jak już wiadomo, najbardziej mnie kocha jak śpię. Bo jak śpię to nic nie mówię. Gdy otwieram oczy czar pryska! To mnie akurat osobiście bardzo dziwni, że się chłopak do tej pory nie przyzwyczaił, bo jego matka, a moja teściowa to jest dopiero mistrz zamęczania gadką! Ta kobieta wypluwa z siebie średnio z 10 słów na sekundę, porusza ze dwa różne wątki na minutę. Nawet ja nie jestem w stanie wytrzymać tego tempa i po 15 minutach marzę o wyłączeniu teściowej fonii.
Także ja jestem naprawdę wersją light, a nawet moge powiedzieć mega-light!
 
 
Ale wracając....wychodzi na to, że chyba piszę na blogu z nudów. (Blogasek sie obrazi). A jak mam wiele zajęć, więcej trochę spraw na głowie to zaczyna mi brakować tematów. Wiem wiem, inteligentna kobieta zawsze ma coś do powiedzenia. Także albo nie jestem inteligentna albo jestem tym wyjątkiem od potwierdzania reguły. W mój brak inteligencji nie uwierzę :)
 
 
No ale naprawdę, co się może równać z autobusowymi historiami? Podniosłam sobie poprzeczke, nie ma co ;)
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz