poniedziałek, 25 lutego 2013

Osiołkowi w żłoby dano, w jednym owies, w drugim siano


Ewelina cierpiała na chroniczny brak zdecydowania. Objawiał się on nie tylko podczas wyboru dania w restauracji gdzie wahała się pomiędzy kurczakiem w sosie słodko-kwaśnym a kurczakiem na ostro. Jej brak zdecydowania dawał wyraz również w innych sytuacjach, na przykład podczas wyboru wycieczki na tygodniowy romantyczny wypad z ukochanym małżonkiem.

Ewelina wraz z mężem postanowili zrobić sobie wakacje w marcu i wyskoczyć gdzieś, gdzie temperatura będzie sprzyjać kąpielom morskim. W grę więc wchodził wyjazd zagraniczny, bo choć Ewelina patriotką była, polskim morzem nie wzgardzała, to jednak okoliczności polskiej przyrody w marcu nie były sprzyjające.

Ewelinowstwo musiało więc podjąć decyzję co do miejsce predestynacji.
Budżet przeznaczony na wyjazd wykluczał Bali, Meksyk, czy Tajlandię. Tak naprawdę budżet ów nie pozostawiał małżonkom zbyt wielkiego wyboru...


Egipt. No fajnie. Ale już byli. Choć właściwie byli, ale i tak niewiele widzieli. Ale czy chcą zwiedzać czy odpoczywać? No głównie jednak odpoczywać, ładować akumulatory, plus ewentualnie jakaś jedna wycieczka fakultatywna. Jak odpoczywać, to zadowoleni byli z Taby- fajne hotele, spokój, ale czy jednak nie za spokojnie? Super, że hotele sprawdzone, także raczej pewne, że byliby zadowoleni, ale czy to tak fajnie znowu jechać w to samo miejsce? Blisko do Petry w Jordanii, którą Ewelina pragnęła zobaczyć, to plus. Ale czy budżet wystarczy na drogą wycieczkę?
Może Hurgada. Stamtąd blisko do Luksoru. Ale znowu zawalone ludźmi. Choć może nie w marcu. Nie, w marcu też zawalone. Ale dobra, rozważmy Hurgadę. Mąż Eweliny znalazł hotel z aqua parkiem. Super!!!! Zjeżdżalnie, wodne atrakcje w cenie hotelu plus bardzo dobre opinii. Bierzemy! Ale Ewelina trzeźwo myśląca od razu dodała jeden do dwóch i wyszło jej, że jak aqua park, to na pewno też dużo dzieci. Dzieci plątających się, krzyczących. A Ewelina chciała jednak spokoju, żeby te akumulatory podładować. Poza tym aż tak dzieci nie kochała, częściej jej przeszkadzały niż ujmowały...także we will see... 

Wyspy Kanaryjskie. Byłoby fajnie, ale...bo zaraz Ewelina dopatrzyła się pewnego ALE. Zimno. Tylko 18 stopni, może będzie 20. I wiatr, będzie wiało od oceanu. Także zmarzniemy na pewno!

Madera- patrz wyżej.

Kenia. Ten wybór zaskoczył Ewelinę, gdyż budżet wyjazdowy nie przewidywał się rozmnożyć. Ale mąż Eweliny wypatrzył, iż ceny z last minute, choć nadal nie takie małe, robią się już bardziej w zasięgu Ewelinowstwa. No Kenia to już pewniak. Kto by się w ogóle zastanawiał między Kenią a Egiptem. Ale ale, nie Ewelina, która stwierdziła, że warto byłoby jednak przedyskutować czy to na pewno dobra decyzja. To, że Kenia pozostawia wszystkie wspomniane wcześniej miejsca daleko w tyle, tego Ewelina nie negowała. Ba, marzyła bardzo o takiej podróży. Ale czy aby na pewno ich stać na taki wyjazd? Czy cena spadnie, jeśli zdecydują się na wykupienie wycieczki w ostatniej chwili? A może wszystko się wyprzeda i zostaną z niczym? Czy jest sens tak ryzykować? No i jak już tam pojadą, to przecież trzeba jechać na Safari, bo inaczej wszyscy by ich wyśmiali, że byli w Kenii, a żyrafy nie widzieli. No, ale to znacznie podraża koszty. Z drugiej strony jechać do Kenii tylko po to żeby leżeć na plaży...no kicha, 12- 18 godzin podróży, to może jednak Egipt też ciepło, też ciepłe morze i plaża i w 3 godzinki jest się na miejscu? No i taniej...



Ehh, dylematów Ewelina ma bez liku...biedna biedna Ewelina. nikt nie powinien musieć się tak wahać...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz