czwartek, 25 października 2012

gruszki na wierzbie czy śliwki na sośnie



nasz kochany premier w ramach akcji ratunkowej swojego lecącego na łeb na szyję poparcia postanowił zrobić społeczeństwu dobrze i obiecał mu gruszki na wierzbie.

roczny płatny urlop macierzyński i refundacja in vitro jest doprawny wspaniałomyślnym pomysłem.
jako że jestem potencjalnie przyszłym odbiorcą jednej z tych usług, powinnam skakać z radości.  a jednak...

rozumiem, że to alternatywny plan w ramach zmniejszania i tak ciągle rosnącej dziury budżetowej? ciekawe czy tą kasę premier wyciągnie just like that z rękawa? czy może zamknie jakiś szpital? a może tnąc koszty zwiększy czas oczekiwana na wizytę do lekarza specjalisty z 5 miesięcy na 10? no gdzieś będzie musiał znaleźć ten złoty środek...

może jeszcze wyciągnąć z naszych kieszeni. i tak to się  najpewniej odbędzie. jeżeli w ogóle do realizacji tych pomysłów dojdzie, w co szczerze wątpię.

tak, jak mówię, z założenia pomysł fajny, ale jednak mocno utopijny. mamy chyba większe problemy.  mimo wszystko jestem zwolennikiem w pierwszej kolejności pomocy tym już żyjącym.

tak tak wiem, nie będzie miał kto zarabiać na moją emeryturę. ale szczerze mówiąc na emeryturę przestałam liczyć już jakieś kilka lat temu. przywykłam, że państwo zabiera mi te wszystkie składki emerytalno-rentowe i choć wolałabym żeby mi nie zabierało i żebym sobie sama mogła te pieniądze odłożyć (i z tego odkładania może by wyszło coś więcej niż wychodzi Zusowi), to jednak, po pewnym okresie buntu i niesmaku, pogodziłam się z koniecznością płacenia tego haraczu.



zmieniając temat, to dziś światowy dzień kundla. muszę Kokusiowi kupić jakąś kosteczkę, piłecznę, czy inne wędzone świńskie ucho (jej najulubieńszy przysmak :). wiedzieliście, że nazwa "kudel" jest obraźliwa? coś jak użycie słowa "pedał" zamiast "gej".  wywiedziałam się tego, gdyż w książeczce zdrowia Koko w rubryce rasa napisałam po prostu "kundel" i dostałam burę od kokusiowego lekarza rodzinnego, który prywatnie jest moją dobra kumpelą. Mówi się "mix" albo "wielorasowy". człowiek codziennie się uczy czegoś nowego. wybacz Kokusiu, że nazwałam cię kundlem :)






2 komentarze:

  1. zaniepokojony rodzic25 października 2012 22:03

    o rety....a czy Fasolki o tym wiedzą z ich piosenką "Kundel bury"???chyba powinnam przestać puszczać ją dzieciom i szerzyć rasizm. Ale to było z niewiedzy, przysięgam. A autorowi bloga z głębi serca dziękuję za niezwykle pouczające wątki i proszę (myślę, że w imieniu wszystkich rodziców;))o jeszcze więcej edukacyjnych treści.

    OdpowiedzUsuń