wtorek, 23 października 2012

Masło znów w maselniczce


"...nadjeżdża wagon metra. Po brzegi pełen buzującej, tętniąco-pulsującej, skłębionej, namolnej, bezładnej, fizycznej do szaleństwa masy ludzkiej!

Drzwi zamykają się, zasklepia się wokół mnie niekontrolowana fizjologiczna bryła. W biały dzień, w kraju wysoko rozwiniętym, przylegam całą powierzchnią ciała do ciał innych ludzi. Słyszę bicie ich serc, szum mózgów, szmer krwiobiegów, czuję wilgoć oczu i turgor jam brzusznych ogarnietcyh procesami digestywnymi; monotonny ambient życia, którego jestem częścią. Wszędzie uszy, zanieczyszczone pory, plamy wątrobowe, turbany, perfumy, zęby, oddechy, flory bakteryjne, otwarte rany, włosy dzieci, plastry na odciskach, wąsy, z którymi jednam się, zespalam, skłębiam, zlepiam. Wysycenie wagonu ciałami zdaje się tak wysokie, jakby błony dzielące poszczególne jednostki mogły zwyczajnie peknąć i pozwolić zbić sie nam w jedną wielką bezgraniczną masę...

...Nagle orientuję się, że w głowie zaczynają mnożyć mi się dziwne myśli, których nigdy nie miałam, czuję nagle, jak swędzi mnie (choć "mnie" to już za dużo powiedziane) nos małej Koreanki po lewej, a w moim, a raczej: naszym żołądku przewala się wielka porcja kimchi, które zjadła przed chwilą. Tymczasem jakiś staruszek wbija w moje udo strzykawkę z insuliną ręką młodej dziewczyny z matą do jogi; ktoś z odrazą łapie się na wspominaniu jej pierwszego razu, a jeszcze inny drapie się pod naszą wspólną pachą. Moja tożsamość, moja ukochana kolekcja bzdur, tak skwapliwie poskładana ze wspomnień, myśli, śmierci, gustów, obsesji, przykrości zostaje wchłonieta, zassana, rozproszona. Rozpierzcha się, rozpełza, rozpływa w oceanie innych..."



i tak właśnie mam w warszawskim metrze. rano, wieczór i w południe...dziś też.

Masłowska po raz kolejny nie zawiodła. Przynajmniej mnie. Posługuje się słowem tak zgrabnie jak ja zgrabnie posługuję się nożem i widelcem, a z widelcem i nożem mam kontakt nie od dziś. Jej dar władania polszczyzną jest godny pozazdroszczenia. 


Dorocie daję lajka!


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz