niedziela, 21 października 2012

co w trawie piszczy...


moi Drodzy, Kochani, Najmilejsi

witam Was w nowej odsłonie serii programów CO W TRAWIE PISZCZY, a właściwie lepiej byłoby powiedzieć, co tak daje po bębenkach, że aż uszy puchną i mózg się lasuje...czyli przegląd największych żenad tygodnia.



nas jakże zacny ranking rozpoczyna... no nie inaczej, jak tylko dach naszej dumy narodowej, czyli Stadionu Narodowego. dach, który już wszem i wobec został ochrzczony dachem przeciwsłonecznym, gdyż otwiera się tylko w dobrą pogodę, natomiast w deszcz pozostaje niewzruszony jak skała. za nic się nie zamknie, chociażby prosiło go tysiące kibiców.

no nic. mamy stadion i to jest najważniejsze. stoi sobie przez większość czasu, a jak już nadarza się okazja żeby na siebie zarobił, to się buntuje i otwiera dach w ulewę. niecny.

kto jest winny? Narodowe Centrum Sportu twierdzi, że oni nie, bo organizatorem było PZPN. PZPN czuje się smutny, że wszyscy na nim psy wieszają, a on przecież niczemu winny nie jest, winna jest FIFA, bo to FIFA podjęła decyzja, że gramy przy dachu otwartym. no ale co się dziwić, zadzwonili do nich miesiąc temu z pytaniem, jak gramy? przy otwartym czy zamkniętym? FIFA sobie myśli, że fajnie grać przy otwartym, no to bach, gramy przy otwartym. a tu spadł deszcz. niespodziewany. gwałtowny. nieprzewidywalny jak śnieg w grudniu ten deszcz w październiku. no i nie nadążyliśmy. padało w końcu tylko od 5 godzin, a to zdecydowanie za mało czasu żeby ten nieszczęsny dach zamknąć. od decyzji zamykać/nie zamykać jest pewnie cały sztab ludzi. i tak, pan michał sobie myśli nie zamykam, to zadanie zdziśka. ale zdzisiek spożywa właśnie drugie śniadanie na obiad więc zrzuca odpowiedzialność na edka. edek natomiast nie ma stosownego podania z setką podpisów i pieczątek. pan waldek natomiast, ponieważ jest kierownikiem tego szacownego wydziału konstatuje, że on jest przecież od wyższych celów niż zamykanie jakiegoś tam dachu. niech się nad sprawą pochylą poddani. do waldka dzwoni staszek, a staszek to szycha jakich mało, ale zanim o dach zdążył spytać już go waldek na wódkę wyciąga, także temat się zdążył zrobić nieaktualny. jak pech to pech.


biednemu zawsze wiatr w oczy kole, a trawa nasiąka wodą jak gąbka.


także dach, to bezkonkurencyjnie miejsce pierwsze.




 


miejsce drugie to tadadadammmmm.........matka Madzi z Sosnowca, Katarzyna W i jej żenująca sesja i wywiad rzeka w super ekspresie. dowiadujemy się z niego, że wreszcie katarzyna ma czas na swoje pasje, co w jej ustach brzmi jak hasło przeciw promowanej wszem i wobec przez naszego love very much premiera, polityki prorodzinnej. wywiad okraszony gorącymi fociami robionymi chyba komórką i to jeszcze autowyzwalaczem przez samą zainteresowaną. jakby ktoś nie wiedział katarzyna W lubi jeżdzić na koniu w kostiumie kąpielowym. i teraz wreszcie ma na to czas.


o trzecie miejsce bije się kilku kandydatów. od kilku tygodniu na tapecie pozostaje Monia Richarson ze swoim "lubię uprawiać seks rano ze zbyniem i mam gdzieś, że moich wywodów słucha właśnie jego eks żona z czwórką eks dzieci" i jej wpisy na blogu i fejsbuniu, że wszyscy są przeciwko, a nikt za.

ania matka mucha, która "zrobiła to na stole...na samym środku stacji" też mogłaby znaleźć miejsce w tym zacnym gronie. i rozumiem jej heroiczną walkę o "miejsce do przewijania zawsze i wszędzie". naprawdę, wyobrażam sobie, że niefajnie jak się nie ma gdzie przewinąć dziecka. ale przewijanie go na stole, na którym, wierząc słowom ani, jemy parówki, pijemy kawę, pałaszujemy kawę, jest już jednak pewnym nietaktem. przestałam jadać hot-dogi na stacjach, bo boję się, że tam gdzieś leżało być może "obsrane po pachy" dziecko ani muchy (bo o tym też nas rzetelnie poinformowała). no sorry, znam kilka kobiet z dziećmi, które też im się kiedyś "obsrały po pachy", ale żadna jakoś ich nigdy w restauracji na stole nie przewijała.

wyobrażacie sobie, że tam wtedy ktoś spożywał sobie właśnie ze smakiem hot doga z sosem musztardowo- czosnkowym, popijał kawę latte, a tam obok TAKIE RZECZY...???



5 komentarzy:

  1. zapomniałaś o pladze azjatyckich, zdaje się, biedronek

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. ekspert reaktywacja24 października 2012 11:58

      o kochana, jak to ma być program i blog konkurujący z sama wiesz kim;) to Ty musisz sobie znaleźć researchera z prawdziwego zdarzenia. Tak się przypadkiem zdarzyło, popatrz, jaki ten świat mały, że znam jednego-bezrobotnego i mogę Ci go polecić;)

      Usuń
    2. spox, prześlij cv, tylko koniecznie ze zdjęciem ;)

      Usuń
    3. ekspert reaktywacja25 października 2012 21:44

      jeśli w bikini to obawiam się, że nie mam szans;)

      Usuń