poniedziałek, 17 września 2012

powtórka z rozrywki




Jak się okazało, Zarząd Transportu Miejskiego nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Po błogim okresie pod tytułem „komunikacja miejska mon amour” i względnie spokojnych 3 miesiącach dojazdów środkami transportu publicznego, skorelowanych oczywiście z potrzebą gawiedzi do spędzania urlopów gdzieś poza miastem, ZTM znów krzyknął do mnie tymi słowy – Kochanieńka witamy cię w naszej bajce. Tęskniłaś? Ja krzyknęłam „Ni chuja. Wcale nie tęskniłam!”
Ale już było za późno.

Już moje  go home, sweet home zajmuje mi pół godziny dłużej.

Już mam więcej czasu na poszukiwanie sensu życia i przemyślenia czy zaszczycić Męża schabowymi z kapustą czy raczej mielonymi z buraczkami, w oczekiwaniu na kolejny autobus, który się właśnie spóźnia.

Już cała ta ludzka szarańcza okupuje wszystkie co do jednego autobusy, nie pozostawiając ani jednego miejsca siedzącego, a nawet i stojącego.

No istna tragedia!

A to jeszcze nie koniec. Na mieście chodzą słuchy, że październik będzie gorszy, bo studenci robią wtedy wjazd  na chatę.

 

Bosze, gdzie mi przyszło żyć i dojeżdżać??!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz