sobota, 23 listopada 2013

Madera- wyspa wiecznej wiosny cz.1



nie wiem do końca jak to się stało, ale dość szybko i niespodziewanie podjęliśmy decyzję, że wyjeżdżamy. a że nie rzucamy słów na wiatr, to wyjechaliśmy. a raczej bardziej polecieliśmy. 5,5 godziny lecieliśmy. i dolecieliśmy. na Maderę.





i cóż... było pięknie. przepięknie. widoki zapierają dech w piersiach, a każdy kolejny był lepszy od poprzedniego. to, że narobiłam masę zdjęć oczywiście nie jest żadym wykładnikiem, bo każdy kto mnie zna, wie, że się w tym temacie nie szczypię. a raczej mocno przesadzam. zajęcie 16 giga na karcie aparatu nie stanowiło dla mnie żadnego problemu.



 
 
 



 


sam wyjazd spędziliśmy dość aktywnie. ale na Maderę raczej nie jeździ się żeby leżeć na plaży. raz, że plaży tam raczej niewiele, a jak już są to dosyć małe i kaministe, często są to tylko zejścia z klifu wprost do oceanu. dwa, że 20 stopni jakie nas tam zastało w listopadzie jest oczywiście super zajebiste, ale jednak na kąpiele i opalanie trochę niewystaraczające. a trzy, że zwyczajnie jest tam za dużo pięknych widoków żeby zrezygnować z ich obejrzenia kosztem leżenia na plaży. nie mówię, że się nie przekąpałam w ocenia podczas całego pobytu. byłabym chora gdybym tego nie zrobiła. ale miejscami naprawdę nie było warunków, bo było zwyczajnie zbyt zimno.






Madera to największa wyspa Archipelagu Madery przynależącego geograficznie do Makaronezji, czyli grupy wysp wulkanicznych leżących na północno-wschodnim Atlantyku, do której zaliczają się także Wyspy Kanaryjskie, Wyspy Zielonego Przylądka i Azory. leży ok. 520 km od północnych wybrzeży Afryki, 1000 km od Europy, 370 km na północ od Wysp Kanaryjskich i jest stosunkowo niewielka (o powierzchni 741 km2, długości 57 km z zachodu na wschód), szerokości 22 km w najszerszym miejscu i długości wybrzeża około 140 km). my przejechaliśmy ok. 540 kilometrów i widzieliśmy 540 kilometrów pięknych widoków....









Madera powstała w wyniku serii erupcji podwodnego wulkanu i stanowi tylko niewielką część tej formacji, większość znajduje się pod wodami Oceanu Atlantyckiego. w związku z tym jest wyspą górzystą, a właściwie obszary górskie zajmują większość jej powierzchni. stąd  jazda po wyspie polegała głównie na pokonywaniu wzniesień i mozolnym wspinaniu się naszego wynajętego samochodu na kolejne szczyty. i zjeżdżaniu. a potem znów wjeżdżaniu po pionowych prawie drogach, czasem trochę zbyt ekstremalnych.



 
 
 



 


 

jedną z największych wyspiarskich atrakcji są setki górskich szlaków, z których wiele biegnie wzdłuż lewad- wykutych w skalnych stokach sieci kanałów służących transportowaniu wody deszczowej z gór.

 










na Maderze mieliśmy okazję chodzić w chmurach...












korzystaliśmy z darmowej myjni- wodospadu spadającego bezpośrednio na drogę...





chodziliśmy nad przepaścią po szklanej platformie jednego z najwyższych klifów Europy- 589 m n.p.m.



 
 
widzieliśmy figurę Chrystusa łudząco podobną do tej, z brazylijskiego Rio de Janeiro
 
 
 
 
 
 
oglądaliśmy lądowanie samolotu na najbardziej nietypowym lotnisku na jakim do tej pory miałam okazję być...
 
 
 
 
podziwialiśmy florę i faunę...
 
 
 Strelicja królewska, bardzo popularna na Maderze
 
 
 
 
 
 
 
 

 
 
nie obyło się też oczywiście od kosztowania maderyjskiej kuchni. najbardziej charakterystycznym daniem rybnym jest espada com banana (czyli espada- rybka na zdjęciu poniżej, nota bena, pyszna, podawana ze smażonym bananem). miniaturowe wersje bananów są zresztą specjalnością Madery. tak, jak i marakuje, które występują na wyspie w 28 gatunkach.  
 
 
Espada








 

 
Plantacje bananów











znaleźliśmy też kilka polskich akcentów:






na Maderze o dziwo również obchodzi się Święta ;)





ponadto podziwialiśmy z góry stolicę wyspy- Funchal












 
cóż mogę powiedzieć więcej- było bosko

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz