poniedziałek, 21 października 2013

syndrom wuja stefana, czyli rzecz o odmowie



Mąż Eweliny był zły, nieczuły i podły. przynajmniej tak myśleli o nim niektórzy. a czemuż to, aż tak źle o nim niektórzy myśleli? a ponieważ Mężowi Eweliny nie odpowiadała za bardzo rola wuja Stefana z Klanu.
nie wiem czy kojarzycie postać wuja Stefana- nadwornego prawnika Lubiczów? zawsze mnie ta postać intrygowała, głównie w kontekście wykonywanej pracy zarobkowej. zastanawiałam się, kiedy to ów wuj Stefan zarabiał na życie? raczej chyba nigdy, bo wiecznie wszyscy u niego szukali pomocy i porady prawnej- rodzina, rodzina rodziny, przyszywana rodzina, przyjaciele rodziny, przyjaciele przyjaciół rodziny. i jeżeli kiedykolwiek pojawił się jakiś problem natury prawnej, zawsze to zainteresowany był kierowany do wuja Stefana. i zawsze wuj Stefan robił to charytatywnie. dobry z niego człowiek jak widać, niemniej jednak doba się specjalnie dla wuja Stefana nie wydłużała, także chyba żył powietrzem.


tak się złożyło, że Mąż Eweliny pałał się tą sama profesją co wuj Stefan i co jakiś czas zdażały mu się zapytania. oczywiście w "imię przyjaźni". czyli za darmo. Mąż Eweliny nie był nieczułym draniem i często pomagał.  
niemniej jednak wkurzało go dysponowanie jego osobą przez na ten przykład matki (jego czy Eweliny), które to chętnie niosły pomoc sąsiadkom czy stryjecznym kuzynom wujka Staśka za pośrednictwem jego osoby. Ewelinę również irytowały telefony od niektórych koleżanek, które to jeżeli miały miejsce, to można było się po nich spodziewać, iż zakończą się pytaniem skierowanym do rozpatrzenia przez jej Męża.

Męża Eweliny wkurzało podejście, iż porada prawna przez sporą część społeczeństwa nie jest traktowana jako bądź co bądź usługa, taka sama jak na ten przykład usługa malarska czy fryzjerska. czy znajomego malarza prosi się aby pomalował sąsiadce mieszkanie za darmo? raczej nie, jego czas i pracę się wycenia. także jeżeli już nawet porada prawna była w oczach niektórych usługą, to była uługa darmową. bo przecież udzielenie informacji nic nie kosztuje. nie zajmuje czasu. bo nie ma znaczenia, że taki prawnik właśnie z tego żyje, z udzielania pomocy prawnej. dodatkowo powszechnie uważa się, że taki prawnik to już posiadł cały ogrom wiedzy na studiach i teraz tylko tą wiedzę tylko umiejętnie oddtwarza na każde życzenie, w związku z tym rzuć pytanie, daj prawnikowi 5 sekund, a on ci zaraz podrzuci gotowe idealne rozwiązanie i to rozwiązanie będzie tylko i wyłącznie po twojej myśli. bo nie ma również możliwości, aby odpowiedź prawnika brzmiała na ten przykład "nic się w danej sytuacji nie da zrobić", że na przykład komornik, który chce zlicytować mieszkanie za długi i niespłacanie kredytu nie odstapi od egzekucji, jeżeli tych długów się w porę nie ureguluje. ale nie, taka odpowiedz to właściwie nie jest żadna odpowiedź. "- No weź coś wymyśl, przecież jesteś prawnikiem, na pewno coś się da zrobić."
"- No weź lookinj na tą umowę, jesteś prawnikiem, dla ciebie to bułka z masłem, pięc minut, góra dziesięć". a potem Mąż Eweliny siedzi kilka godzin żeby tą umowę przetrawić, poszukać odpowiednich przepisów, komentarzy do przepisów, przeanalizować, napisać swoje uwagi. a potem syszy "dzięki wielkie za pomoc, ale sprawa już nieaktualna".


i gdy ostatnio Mąż Eweliny odmówił pomocy, choć właściwie odpowiedział na kluczowe pytanie, natomiast nie rozważył dokonania głębszej analizy tematu i podjęcia próby załatwienia cudu (bo sprawa była już przegrana), stał się persona non grata, i wykreślamcięchłopczezmojegożyciorysu, bo z ciebie cham, że nie chcesz pomóc.



smutne to i trudne. bo ta granica kiedy to: trzeba prosić o pomoc zawsze i wszędzie (wśród przyjaciół- oczywiste), kiedy to wypada prosić o pomoc, a kiedy to jednak przegięcie albo nadmierne wykorzystywanie danej osoby jest bardzo trudna do wyznaczenia. odmowa udzielenia pomocy zawsze spotyka się z obrazą uczuć proszącego. natomiast sama prośba niezależnia jak byłaby niezręczna nigdy. teoretycznie można więc prosić o wszystko i wszystkich. jedynie poczucie taktu wyznacza granicę.
nie wszyscy ten takt posiadają. nie wszyscy rozumieją, że jak ktos poświęcił 5 lat studiów i kolejne 3,5 roku aplikacji żeby nabyć wiedzę, to będzie chciał czerpać z tego tytulu korzyści majątkowe. bo nie każdy żyje, jak wuj Stefan, powietrzem. nie wszyscy również rozumieją, że taki prawnik po całym ciężkim dniu pracy, w domu gdy już odpoczywa ostatnim o czym chce rozmyslać, to zagadnienia i problemy prawne.

i na koniec cytat Męża "nie lubię doradzać prawnie nawet za pieniądze, a co dopiero za darmo".

 



1 komentarz: