środa, 1 maja 2013

Majówka czy też koniec świata



jak się okazuje dla wielu majówka to koniec świata. bo jak inaczej wytłumaczyć potrzebę tłumnego zrobienia zapasów spożywczych jakby to co najmniej tydzień wolnego był, a nie dwa tylko dni sklepów z napisem CLOSE. postanowiłam nie różnić się zanadto od reszty i we wtorek wieczorem udałam się do jakiegoś przybytku biedronkowego (bardziej może z przyczyny całkiem pustej lodówki). jakież było moje zdziwienie kiedy to na jeden parking okołosklepowy w ogóle się nie wbiłam, a na drugim, jeżdżąc w kółko, dopiero po kilkunastu minutach udało mi się gdzieś zaparkować. a w sklepie sajgon, kupa ludzi, kolejki, nawet pan kasjer pożegnał mnie słowami "do widzenia. zapraszamy ponownie...tylko błagam, już nie dzisiaj".








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz