czwartek, 20 grudnia 2012

w oczekiwaniu...



choruję. znowu. grypa albo inny wirusowy syf. przez pierwsze pięć dni leżałam. a i jeszcze spałam. leżałam i spałam na przemian. wypas. teraz aktualnie już nie leżę, za to wykasłuję płuca. już ich niewiele zostało. to pocieszające, może zaraz nie będzie co wykasływać.


spoko mam czas. święta poczekają. ciasteczka się same upieką. chawira sama posprząta. luz. zakupy same się wybiorą i wrzucą do koszyka, a potem się przywiozą. a do tego jutro koniec świata. do kurwy nędzy. mam jeszcze tyle planów, tyle do zrobienia i przeżycia.

czy mogę się z tym nie zgodzić?
jakby mnie ktoś pytał o zdanie, to NIE ZGADZAM SIĘ!




w oczekiwaniu na pierwszy dzień po końcu świata....

Puszka

1 komentarz:

  1. Puszka skoro pisze do Ciebie to znaczy, że żyje i końca świata jednak nie było :D a wiec bierz się do garów!!!!! bo mam ochote na coś wysublimowanego w te święta :)!!!!!!

    OdpowiedzUsuń