wtorek, 19 czerwca 2012

Puszka tworzy...



Miło mi zaprezentować moją, stosunkowo świeżą pasję, a właściwie efekty realizowania tej pasji w postaci tu oto widocznych broszek. Chwilowo pochłania mnie to bez reszty :)



Broszki puszki
 
 
 








Więcej na:
https://plus.google.com/photos/101946145142554866266/albums/5753168791212689313?authkey=CImA5rO6iY7jEg#photos/101946145142554866266/albums/5753168791212689313

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Podsumowanie


"Do tej pory polscy piłkarze po fazie grupowej zwykle wracali do kraju. Udało się uniknąć tego scenariusza".
 
Cytat z fejsbuczka
                                                                                                             
                                                                              
 
 
Czy się złoszczę z naszej przegranej? Raczej nie. To jest trochę tak, jakby się zapytano czy złościsz się na swoje dziecko gdy mu coś nie wyjdzie? Raczej nie. Niby kibicujesz z całego serca, za każdym razem wierzysz, że mimo małych szans zawsze jest nadzieja, doszukujesz się pozytywów tam gdzie ich wcale nie ma, usilnie dostrzegasz plusy, neutralizujesz minusy. A z drugiej strony każda porażka podcina skrzydła Twojej duszy kibica. Kibicujesz, ale z coraz mniejszym zapałem, przyzwyczajasz się do porażki. I jak kolejny raz się nie udaje, mówisz tylko "aha" i dalej wracasz do mycia garów.
 
 
Może im zabrakło mojego wsparcia, takiego na 100%, mojej całkowitej uwagi niczym nie zmąconej? Może to moja wina, że miałam wątpliwości? Mimo, że, wierzcie mi, chciałam, naprawdę chciałam, to w głębi serca wiedziałam, że to się nie może udać? Bo nigdy się nie udaje, czemu miałoby akurat teraz?
A chuk, biorę winę na siebie. Ocalcie Smudę! Możecie we mnie rzucać kamieniami!!!!
 
 
Także się nie złoszczę, nie mogę sie złościć, ja doskonale to rozumiem. Zawsze powtarzałam, że jestem jak polska reprezentacja. Niby mam potencjał, ale ostatecznie i tak nic z tego nie wychodzi. Coś zaczynam, rozgrzebuję patykiem w piachu, wszystko się dobrze zapowiada, ma dobry look, dobry pijar, ale ostatecznie i tak pakuję walizki i wracam do domu, do moich pieleszy. Bo wiem, że to się udać nie może, że ta akcja nie może się skończyć powodzeniem. Wiem to po prostu i tyle, to odczucie tak we mnie siedzi gdzieś głęboko, nie potrafię tego pasożyta zlokalizować, nie potrafię sie go pozbyć. Czasem tylko potrafię go uśpić na chwilę, ale skurwiel znowu atakuje. Żywi się moją determinacją i pewnością siebie.
 
 
Chęci mam dobre, ale ten pasożyt wszystko psuje. Chujek jeden!!!!!
 
 
Jestem w Wami chłopaki!
 

piątek, 15 czerwca 2012

Krótka historia pewnego robocika

 
Były sobie dwie małe świnki...
 
 
 
Pewnego dnia świnki postanowiły zacieśnić swoje przyjacielskie relacje. W tej intymnej chwili ujrzał je robocik...
- Hej, a ja?- krzyknął - Zapomniałyście o mnie!
 
 
 
- Poczekajcie na mnie!
Ale biedny robocik nie mógł nadążyć za szybkimi prosiaczkami.
 
 
 
- Hehe, ale frajer z tego robota- śmiały się bezwzględne świnki
 
 
 
Tak oto biedny robocik został sam jak palec.
 
 
 
 
KONIEC
 
 

wtorek, 12 czerwca 2012

 
Jest teraz bardzo na czasie komentować na blogu wydarzenia z EURO. Wszyscy celebryci tak robią. Nie chciałam, nie mogłam być gorsza. Także oto mój komentarz do piłkarskich wyczynów naszej reprezentacji:
 
 
Co z meczem otwarcia?......A jakże odbył się!
 
A jak stadion?.....Ładny, biało- czerwony
 
Czy widziałam mecz "na żywo"?......No ba...mecz leciał na żywo w TV przecież
 
Czy kibicowałam naszej drużynie?......Kibicowałam oczywiście! Inaczej być nie mogło, między wymopowaniem podłogi, wywieszeniem prania, zmyciem garów śmignął mi w TV gol Lewandowskiego (miło Pana poznać Panie Robercie, wcześniej nie wiedziałam o Pana istnieniu, sorry bardzo macz).
 
 
Jakiś komentarz w sprawie wyniku?.......No nie przegraliśmy mimo różnych przeciwności losu, zwłaszcza tych, wywołanych przez kręcących się zupełnie niepotrzebnie po boisku Greków. No ale też nie wygraliśmy i to jest ten minus.
 
Czy coś mnie zaskoczyło?....Szczęsny okazał się nie być Podolskim. Cały czas się zastanawiałam, jak im się udało ściągnąć go z Niemiec. A to jednak dwie różne osoby....ale podobne do siebie że hej;)
 
Czy obstawiałam wynik meczu?...Za kasę nawet, ale nie wygrałam (mogę jedynie zdradzić, że obstawiałam naszą wygraną- nikt mi nie zarzuci, że nie jestem patriotką)
 
Jaki będzie dzisiejszy mecz Polska- Rosja? Zaryzykuję stwierdzenie, że mecz się odbędzie i że otworzą dach. Z pełną stanowczością mogę powiedzieć, że mecz zakończy się korzystnie bądź niekorzystnie dla Polski.
 
Czy Polska wyjdzie z grupy? Chyba już zauważyliście, że nie jestem ekspertem w tej sprawie.
 
 
Ps. Wiedzieliście, że zespół Jarzębina w swej pieśni "Koko Koko Euro Spoko" zachęca do brania kokainy? Taka zachęta przemycona już w samym tytule. A to zdziry!!!!
 

poniedziałek, 4 czerwca 2012

update


Postanowiłam nie płynąć pod prąd, nie ryzykować i nie czekać co przyniesie piątkowy najazd hunów-kibiców. Biorę urlop. Niech się dzieje co chce. Tak naprawdę to zdecydowała opcja posiadania "długiego weekendu" i wielka niechęć (to raczej spory eufemizm z mojej strony)chodzenia w tym tygodniu do pracy, jaka mnie dziś ogarnęła na dźwięk porannego budzika. Także myślałam, myślałam i wymyśliłam. Nieźle wymyślone?!

piątek, 1 czerwca 2012

koko koko euro spoko


 
Przeżywamy chwile grozy. Razem z innymi współtowarzyszami, z którymi to codziennie, za wyjątkiem (dzięki Niebiosom) weekendów, spotykam się w doli i niedoli na 8 godzin dziennie w przybytku zwanym PRACĄ. Euro się zbliża. Zbliża się nieuchronnie, wielkimi krokami, już czujemy jego oddech na twarzy. Za tydzień mecz pierwszy otwarcia. Trzęsiemy portami z kilku powodów:
 
 
1. Stadion Narodowy jest prawie w samym centrum miasta, co wprawdzie plusem będzie dla kibiców, gorzej dla nie-kibiców, co to wieczorem będą chcieli spokojnie sobie w domowym zaciszu spożyć przez TV parówę z serem lub bez, strzelić browca po cieżkim dniu at work i obejrzeć M jak Miłość (do diaska nie wszyscy lubią piłkę nożną azaliż). No i to wsamymcentrum umiejscowienie stadionu może im te plany zepsuć- wprowadzić może pewien chaos w komunikacji, a komunikacja w warszawce jest i tak wykurwiście chaotyczna nawet i bez juro. Dorzućmy do tego wyłączenie z ruchu kilka najważniejszych ulic, remonty, strefę kibica i na deser najazd hunów, którzy to te mecze chcieliby w lajfie zobaczyć i specjalnie na tą okazję odwiedzili nasz pienkny kraj/miasto. Łączę fakty i proszę Państwa oczami wyobraźni swej widzę sajgon.
 
 
2. Nasz obóz pracy umiejscowiony jest w newralgicznym punkcie na linii lotnisko-dworzec i centrum. Teraz widzę sajgon razy dwa.
 
 
3. Różne grupy zawodowe, jak taksówkarze, czy Solidarni w planach mają uczczenie tej uroczystości strajkiem. A nuż ktoś jeszcze dołączy, bo taka okazja szybko się nie powtórzy.
 
 
4. Mamy również przeświadczenie, że ta impra nie może się udać, nie może się zakończyć sukcesem. Na pewno będą burze, wichury, trzęsienie ziemi i Wisła wyleje.
 
 
5. W pracy toalety są nieprzystosowane do ewentualnego przymusowego noclegu pracowników, także koczowanie nie wchodzi w grę (choć może na wszelki wypadek przyniosę sobie karimatę i szczoteczkę do zębów).
 
 
Hania mówi, że przed Euro ma tremę jak przed ślubem. Wątpię, nawet jakby zawalił się stadion, razem z Doniem powiedzieliby "cieszmy się, że Polska zapisała się tak charakterystycznie w kartach historii gospodarzy mistrzostw." Czy można mieć wszakże lepszą reklamę?